Mundur żołnierza z przełomu XVIII i XIX wieku rzadko kiedy pełnił funkcje maskujące. Raczej…wręcz przeciwnie! Barwy poszczególnych pułków, nieraz bardzo jaskrawe, stanowiły dumę żołnierzy pułku, a wynikały często z barw heraldycznych domu panującego, a często także – tzw. „honorowych właścicieli pułków”. Mundury szyte z grubego sukna, były generalnie zbyt ciepłe w lecie i szybko nasiąkały wodą jesienią lub zimą. Z dzisiejszego punktu widzenia były skrajnie dyskomfortowe. Nakrycia głowy były nieraz bardzo wysokie, nadające żołnierzowi monumentalny wygląd, lecz obciążające głowę i szyję. Mundur ułanów Księstwa Warszawskiego można na tym tle nazwać bardzo postępowym, wygodnym i ergonomicznym „kombinezonem bojowym”. Mundur i oporządzenie żołnierza ery napoleońskiej, po dokładnym dopasowaniu jest stosunkowo wygodny – o czym zaświadczają członkowie grup rekonstrukcji historycznej. Natomiast koszmarem dla nóg współczesnego człowieka byłyby ciężkie, sztywne, podkute trzewiki, praktycznie identyczne dla nogi prawej i lewej. Miały dopiero ułożyć się w trakcie użytkowania do nóg nieszczęsnego piechura.