Arte et Marte,
czyli z fortecznego archiwum
  • pl
  • en
  • de
  • ua
Fortyfikacja bastionowa wymagała odmiennych sposobów jej zdobywania niż umocnienia średniowieczne. Oczywiście, jak dawniej, stosowano atak niespodziewany, zaskakujący obrońców, lub ścisłą blokadę, izolującą twierdzę od dostaw zaopatrzenia. Częściej spotykane było „bombardowanie” – zmasowany, intensywny ostrzał artyleryjski, mający na celu spowodowanie zniszczeń materialnych, złamanie morale obrońców i w konsekwencji ich kapitulację. Najskuteczniejsze było jednak zawsze prowadzenie „natarcia regularnego”, opartego na ścisłych zasadach opisanych w wielu traktatach sztuki obronnej. „Atak regularny” miał zawsze cztery etapy:
Rysunek o wątpliwej wartości artystycznej pokazujący jednak w naiwny lecz wierny i wiarygodny sposób walkę forteczną w realiach I połowy XVIII wieku.
  • Przygotowanie ataku, kiedy przeprowadzano rozpoznanie fortyfikacji twierdzy i budowano wokół niej (lub tylko z wybranej strony) dwóch linii umocnień polowych: w odległości ok. 750-1200 m od atakowanych obwarowań (tzw. linia kontrwalacji), zabezpieczająca atakujących przed wypadami („wycieczkami”) wojsk obrońców; druga linia umocnień w odległości ok. 1350-1800 m od twierdzy (tzw. linia cyrkumwalacji) zabezpieczała atakujących twierdzę przed ewentualnymi działaniami wojsk przeciwnika nadchodzącymi z odsieczą. Na obu liniach wznoszono ziemne szańce, czasem połączone ze sobą wałami. Oczywiście, gdy pozwalały na to warunki terenowe i sytuacja militarna, zdarzało się, że rezygnowano z budowy obu linii, ograniczając się do umocnienia istniejących w pobliżu zabudowań, czy nawet wystawiając tylko odpowiednio gęstą sieć posterunków i oddziałów osłonowych.
  • Atak zbliżeniowy, polegający na budowie prowadzących w kierunku atakowanej twierdzy zygzakowatych rowów, tzw. przykop lub aproszy, ułatwiających skryte przemieszczanie się oddziałów szturmowych i artylerii. Przykopy były skierowane na atakowane miejsce twierdzy, zwykle bastion czy rawelin, rzadziej na kurtynę. Przy przykopach, zwykle w miejscach ich załamania, lokalizowano reduty - baterie artyleryjskie. Bezpośrednio po usypaniu kolejnej reduty zataczano na nią działa i rozpoczynano ostrzeliwanie wybranego miejsca twierdzy.
  • Wykonanie wyłomu w umocnieniach umożliwiało szturm i zdobycie fortecy. Najczęściej wykonywany on był przez artylerię oblężniczą. Dla zwiększenia skuteczności ognia artyleryjskiego konieczne było maksymalne zbliżenie baterii wyłomowej do ostrzeliwanego odcinka fortyfikacji. Warunkowało to celność ognia – dla wykonania ok. 1 m2 wyłomu konieczne było trafienie niemal w jedno miejsce kilkudziesięcioma pociskami, co wymagało długotrwałego ostrzału przy jednoczesnym stłumieniu przez działa na pozostałych bateriach możliwości oddziaływania artylerii fortecznej. Czasem wyłom w murach był wykonywany przy pomocy min podziemnych. W celu założenia miny pod fragmentem atakowanych umocnień kopano galerie minerskie. Wejście do nich znajdowało się w przykopie, ok. 45-90 m od celu. Tunele galerii wzmocnione musiały być drewnianymi obudowami. Wykonanie galerii minerskich metodą górniczą najczęściej trwało długo, zwykle do ok. 4 mb/dobę. Po doprowadzeniu tunelu do atakowanego fragmentu umocnień wykonywano tam komorę na prochowy ładunek wybuchowy, odpalany lontem. Czasem obrońcy twierdzy budowali własne kontrgalerie, by przez wybuch założonych w nich przeciwmin doprowadzić do zasypania tuneli kopanych przez stroną atakującą. Niekiedy galerie przeciwminowe były budowane wraz z twierdzą, co pozwalało na szybkie odpalanie wcześniej założonych ładunków wybuchowych w miejscach najbardziej korzystnych z punktu widzenia obrońców. Obrońcy twierdzy ogniem własnej artylerii niszczyli działa i umocnienia atakujących, wypadami załogi („wycieczkami”) likwidowali załogi i uzbrojenie baterii oraz oddziały wykonujące prace minerskie.
  • Szturm twierdzy rozpoczynał się bezpośrednio po dokonaniu wyłomu (najczęściej – kilku wyłomów). Atakujący musieli sforsować fosę (której stoki wcześniej należało lokalnie zniszczyć, by umożliwić wygodne zejście, czasem lokalnie fosę trzeba było zasypać), przetrzymać ogień dział w barkach bastionów i w dodatkowo budowanych kojcach* (co wymagało osłony zmasowanym ogniem własnej artylerii), wreszcie wspiąć się przez wyłom na pozostałości uszkodzonych umocnień i w walce wręcz pokonać obrońców. Nie było to zadaniem łatwym. Dobrze zbudowaną i właściwie zaopatrzoną twierdzę zdobyć było bardzo trudno, oblężenia trwały wiele miesięcy, wiążąc znaczne oddziały strony atakującej. Z drugiej strony, nawet silne twierdze źle dowodzone, poddawały się bardzo szybko, bez względu na walory umocnień.
Proszę czekać... Proszę czekać...