Przedpiersie wału artyleryjskiego czy też stanowisk piechoty, podobnie jak mur kazamaty, stanowiły tzw. osłonę fortyfikacyjną.

Musiały zapewnić podstawowe bezpieczeństwo obrońcom przeciwko skutkom ostrzału przeciwnika. Można zauważyć, iż od czasu wynalezienia artylerii ogniowej osłony fortyfikacyjne rozwijały się na dwa sposoby. Pierwszy z nich wydaje się oczywisty. Jest to systematyczne ich pogrubianie i wzmacnianie. Ten pozornie jedyny możliwy sposób niósł z sobą wiele niedogodności. Przede wszystkim budowle stawały się coraz większe i droższe. Występowały coraz większe kłopoty z fundamentowaniem, zwłaszcza na podmokłych gruntach (dowodzą tego katastrofy budowlane bastionów III i IV w twierdzy zamojskiej). Dlatego istniał też drugi nurt, optymalizujący rozwiązania do spodziewanego zagrożenia, wprowadzający do rachunku uzbrojenie spodziewanego przeciwnika, ukształtowanie i pokrycie przedpola twierdzy, spodziewane kierunki ostrzału, a także rzeczywiste właściwości ochronne zastosowanych materiałów. Zastosowane w niektórych małopolskich zamkach bastionowych stosunkowo cienkie, wyklejone gliną przedpiersia wałów strzeleckich o ogromnym kącie nachylenia około 80 stopni, były wystarczającą osłoną przeciwko ogniowi muszkietowemu i lekkiej artylerii. Pozwalały obrońcom aktywnie obserwować przedpole i szybko reagować ogniem. Przeciwko ciężkiej artylerii niewiele by jednak poradziły, ale takie zagrożenie nie było tutaj wtedy zbyt realne. Postęp w kształtowaniu stanowisk Bastionu III można prześledzić na rysunkach kolejnych jego faz. W szczególności pogrubianie przedpiersia* na obniżonych
barkach* bastionu wskazuje na postęp w rozwoju środków rażenia. Ostateczna przebudowa z lat 40-tych XIX wieku, z wprowadzeniem położonej wysoko położonej krytej galerii strzeleckiej, okazała się w istocie krokiem wstecz w stosunku do stanu z czasu Księstwa Warszawskiego. Pod względem wytrzymałościowym osłabiała ona mur skarpowy i znajdujący się na nim wał artylerii. Zbyt idealistyczne rozwiązanie obwiedzenia całej twierdzy galerią strzelecką okazało się jej „gwoździem do trumny” w momencie wynalezienia nowoczesnej artylerii. Malownicza, doskonale rozplanowana, lecz maleńka twierdza mogła być po prostu rozstrzelana z nowych armat. Dlatego też możesz dziś patrzeć na zrekonstruowany bastion w jego wcześniejszej, lecz jak się okazało, lepiej rokującej formie, wynikającej ze świetnego pomysłu Jana Michała Linka jeszcze z wieku XVII.