W drugiej połowie wieku XVII Bastionu III nie był pojedynczą budowlą. Narożnika twierdzy broniły dwa niewielkie półbastiony,
zapewne powstałe z masywu wcześniejszej budowli, która się zawaliła. Rozwiązanie, o charakterze prowizorycznym, było regułą, gdy trzeba było odciąć zniszczony, na skutek ostrzału lub katastrofy bastion i nadal go bronić. Opisane dwa półbastiony, kurtyna w kierunku Bastionu IV i tenże bastion nie stały bezpośrednio w wodzie. Dzieliła je od niej ziemna platforma, zaopatrzona być może w przedwał, a na pewno w częstokół lub parkan. Przebudowany przez Jana Michała Linka Bastion III z początkiem wieku XVIII nadal nie posiadał jeszcze dzieł zewnętrznych, piętrząc się swym masywem nad mokradłami, okresowo zalewanymi wodą.
Mija sto lat. W 1808 roku Bastion III nadal nie ma nic, oprócz wody, przed swoim czołem. Pierwsze budowle stanęły tu W 1810 roku. Dwa lata po klęsce Napoleona, podczas rysowania planu do kosztorysu rozbudowy Twierdzy Zamość z roku 1817 - wykorzystano doświadczenia wojenne i przewidziano obronę zachodniego frontu twierdzy w sposób nadzwyczaj nowoczesny: za pomocą wysuniętej linii dwóch potężnych
redut* połączonych wałem i posiadających własną, krytą drogę z broniącymi jej
kaponierami*. Minęło kolejnych 5 lat i, mimo upływu czasy, wszystko zaczęło wracać do niemal podręcznikowego rozwiązania systemu bastionowego. Bastiony III i IV otrzymały
słoniczoła*, położone blisko przed ich murami, zaś kurtyna pomiędzy nimi – rawelin w kształcie dwuramiennika. Twierdza jakby ponownie zaczęła się kurczyć; zastosowano perfekcyjną geometrię, lecz – oddano potencjalnemu nieprzyjacielowi znaczną część pola. Jak pokazuje plan raportujący postęp robót - słoniczoło Bastionu III realizowano lub modernizowano w roku 1847, a więc niebywale późno. Do redut na jego przedpolu wrócono w sytuacji konkretnego zagrożenia, w czasie kryzysu krymskiego w roku 1854. Co, u progu czasów Świętego Przymierza doprowadziło do pewnego kroku wstecz w rozwoju fortyfikacji zamojskich – stanowi zagadkę i temat dalszych badań.