Armia maszeruje na brzuchach
– czyli coś o jedzeniu
  • pl
  • en
  • de
  • ua
Znacznym problemem w twierdzach było magazynowanie dużych ilości zboża i mąki na potrzeby garnizonu. Plagi myszy i szczurów pustoszyły zapasy. Do służby powołane zostały zatem… koty forteczne, strzegące spichlerzy przed gryzoniami. Często po okresie służby, przechodziły na emeryturę i do końca życia pozostawały pod opieką wiarusów, na łaskawym wyżywieniu armii.
W okresie napoleońskim, oprócz chleba, który był podstawą wyżywienia (racja dzienna wynosiła średnio 850 g chleba), żołnierze jedli także mięso wołowe ok. 300-400 g, głównie suszone i solone; w diecie brakowało jednak warzyw. Było to przyczyną chorób dziesiątkujących wojska, zwłaszcza zimą. Trwało dopiero wdrażanie technik konserwowania warzyw i wzbogacanie diety żołnierzy. Do owej żywieniowej rewolucji, która przyszła wraz z wojnami napoleońskimi, najwięcej witamin żołnierzom dostarczało niepasteryzowane piwo, o dużych wartościach odżywczych.
Proszę czekać... Proszę czekać...