Krajobraz warowny twierdzy to nie tylko formy ziemne, fosy – suche i wodne, ale także zieleń. Była używana jako przeszkoda, do której stosowano rośliny kolczaste, łatwe do strzyżenia i zagęszczania. Wykorzystywano tarninę, głogi, później robinię akacjową.

Szerokie pasy roślinności skutecznie utrudniały wyjście z fosy na suchy brzeg, a także zacierały widoczność jej krawędzi. Zmiana ukształtowania terenu była dla atakującego zaskoczeniem. Zieleń towarzyszyła też stanowiskom bojowym, dając im wizualne tło, co utrudniało celowanie z większego dystansu i chroniło przed słońcem. Drzewa nasadzane były także jako żywy zapas drewna, które żołnierze wykorzystywali do oświetlania przedpola, a także ogrzewania się podczas chłodnych nocy. Zieleń posiadała jednak jeszcze jeden, trudny dziś do zrozumienia cel – budowę prestiżu i… estetyki twierdzy. Widoczne na akwarelach Jana Pawła Lelewela i potwierdzone poprzez analizę planów historycznych, tysiące nasadzonych w Zamościu w latach 20-tych i 30-tych XIX wieku topole czarne odmiany włoskiej – miały ograniczone znaczenie maskujące. Przede wszystkim budowały one ład i monumentalność sylwety twierdzy, która robiła na przyjezdnym wrażenie doskonale zaplanowanej, gotowej do walki i utrzymywanej w nienagannym porządku – machiny wojennej.